fbpx

Recenzja słuchawek Klipsch Reference R6, R6i, R6m

Wśród dokanałówek firmy Klipsch znajdują się zarówno słuchawki za kilkaset złotych, jak i takie, których koszt jest porównywalny z ceną nausznych modeli aspirujących do miana audiofilskich. Seria „R” należy do tańszych produktów legendarnej marki, która od pewnego czasu stale poszerza swoją ofertę tego typu sprzętu.

Dane techniczne

Pasmo przenoszenia: 10 Hz-19 kHz
Konstrukcja: dokanałowe, zamknięte
Przetwornik: 40 mm Dynamiczne
Czułość: 18 Ohm
Impedancja: 110dB
Gwarancja:
1 rok
Waga: 13.2 gg

Konstrukcja Klipsch Reference R6

Bliźniaczo podobne słuchawki Reference R6, R6m, R6i różnią się jedynie detalami. R6 to wersja podstawowa, bez dodatków, R6m wyposażono w mikrofon a R6i posiada pełny sterownik obsługujący odtwarzacz/telefon. Niestety, z pilota umieszczonego na przewodzie wersji R6i ucieszą się tylko posiadacze smartfonów z systemem iOS (z Androidem zadziałała jedynie funkcja play/stop, regulacja głośności już nie).

Do słuchawek dołączono pakiet akcesoriów, w zestawie z R6 (we wszystkich wersjach) znajdują się: pokrowiec, komplet silikonowych nakładek oraz plastikowy klips do przypięcia przewodu do ubrania. Silikonowe nakładki mają nietypowy – owalny – kształt, co pozwala na łatwiejsze ułożenie kopułki w uchu a końcówka nie rozpycha kanału tak bardzo, jak tipsy o przekroju koła.

Po obejrzeniu zawartości pudełek różnych modeli słuchawek Klipscha – zarówno dokanałówek, jak i nausznych czy gamingowych – nie można się oprzeć wrażeniu, że o ile producentowi nie brakuje fantazji w projektowaniu samego sprzętu, to trochę gorzej radzi sobie doborem akcesoriów właściwych dla tej półki cenowej. Materiałowe, cienkie woreczki jako pokrowce, brak przejściówek czy – jak w przypadku R6 – mało ciekawe, półsztywne etui są najlepszą wizytówką.

Opisywane słuchawki umiejscawia się w uchu mało intuicyjnie, wydłużony i lekko ukośny kształt kopułki sugeruje, że ta ma zostać wprowadzona do kanału dość głęboko, niemal równolegle do małżowiny. Jest jednak inaczej. R6 sterczą z kanałów na boki a aplikacja jest bardzo płytka. Dość łatwo wyrwać sobie słuchawkę zahaczając ręką o przewód, który – ze względu na pozycję kopułki – nie biegnie bezpośrednio przy linii ucha, tylko od niego odstaje.

Drobne słuchawki są za to wygodne, ich obecność nie jest męcząca, nie czuć żadnego dyskomfortu ani ucisku. Warto przypiąć kabel dołączonym klipsem, bo choć same R6 ważą niewiele, przez to, że wystają z ucha, są delikatnie ciągnięte przez przewód.

Płaski przewód nie plącze się, splitter, choć bez bardzo grubego ogumowania, jest solidny, podobnie prosty wtyk, który wieńczy kabel. Tak w jak nausznych modelach wyposażonych w pilota, także w R6i zamontowano go na linii żuchwy. Do specyficznego umiejscowienia przycisków można się przyzwyczaić, ale wysokie położenie sterownika nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem.

Odsłuch

Miłośnikom żywiołowego pulsowania niskich tonów z pewnością nie zabraknie takich doznań. A jednocześnie bas trzyma się swojego miejsca i nie dominuje pozostałych częstotliwości. Nie jest to punktowy, krótki dźwięk – raczej ciepły, pełny i masywny. Schodzi na tyle nisko, żeby radzić sobie z syntezatorami, elektroniczną stopą nowoczesnymi brzmieniami z dubstepowych produkcji Skrillexa. R6 ocieplają chłodne brzmienie, nasycają je i wprowadzają lekko basowy koloryt. Słuchawki poradziły sobie także z gęstymi fakturami albumów Dream Theater oraz muzyką akustyczną, choć instrumenty smyczkowe nie mają tu wystarczająco dużo miejsca, żeby zabrzmieć lekko i przestrzennie. Wokale są czytelne i wyraźnie zarysowane, ale miłośnicy bardzo bliskiego, bezpośredniego kontaktu z głosem nie będą usatysfakcjonowani. Głos nie gubi się, ale nie stanowi priorytetu w przekazie. Wysokie tony są bezpieczne i stabilne. Choć jest dość jasno i klarownie, to ocieplony charakter całości eliminuje mnogość wrażeń w wysokich tonach. R6 proponują miękki dźwięk, bez wybić i nieprzyjemnej ostrości, ale jednocześnie czyste brzmienia gitar (elektrycznych i akustycznych) oraz damskie wokale podporządkowują się przyciemnionej charakterystyce całości i trochę na tym tracą.

Słuchawki dokanałowe potrafią być nieznośnie klaustrofobiczne, jednak ten problem nie dotyczy serii R6. Scena prezentuje się poprawnie; nie ma może spektakularnych wrażeń, ale wychylenie jest solidne i sprawdza się w różnych realizacjach, od rocka, po pop. Dzięki temu na R6 bardzo przyjemnie zabrzmiały płyty Lany Del Rey, gdzie elektronika przeplata się z szerokimi partiami smyczków i dopracowanymi barwami klawiszowymi.

Przenośne słuchawki zwykle mają za zadanie zapewnić przyjemność ze słuchania muzyki podczas miejskich podróży, gdzie warunki uniemożliwiają koncentrację na wszystkich aspektach dźwięku i liczy się raczej jego całościowy obraz. R6 z powodzeniem pełnią taką funkcję. Dokanałówki oznaczone literą „R” mają przy tym wyraźnie określony charakter, dlatego spodobają się osobom, którym zależy na doborze sprzętu o ciepłym, muzykalnym brzmieniu. 

Ocena czyli krytyka AudioKrytyka

 

zalety

+ obecny, pełny bas
+ poprawna scena

Wady

– nieco ujednolicone brzmienie
– płytka, mało stabilna aplikacja słuchawek
– pilot w wersji R6i współpracuje tylko z produktami Apple’a

ocena Klipsch Reference