fbpx

Recenzja słuchawek Musical Fidelity MF-100

Do grona producentów, którzy – choć specjalizują się w zupełnie innym segmencie rynku audio – zdecydowali się zaproponować klientom własny projekt słuchawek dołączyła firma Musical Fidelity. Jednym z modeli w ofercie marki, która działa w branży już od ponad trzydziestu lat, jest MF-100.

 

Dane techniczne

Przetwornik: Dynamiczny, 41mm
Czułość: 98dB
Pasmo przenoszenia: Od 20 Hz do 20 000 Hz
Impedancja: 64 Ohm
Długość przewodu:
130 cm
Waga: 172 gramy
Wtyk: Jack 3,5 mm

 

Budowa Musical Fidelity MF-100

Słuchawki zapakowano w duży, biały karton (bliźniaczno – w odpowiednio mniejszym formacie pudełka – prezentują się dokanałowe EB33), w zestawie znajduje się także sznurowany worek z materiału, przejściówka jack 6.3 mm oraz para poduszek z Alcantary (tkaniny zbliżonej do weluru).

Wśród części producentów, znanych dotąd przede wszystkim z wysokiej klasy wzmacniaczy czy kolumn, daje się zauważyć tendencja do tworzenia projektów, które wizualnie odbiegają od najpopularniejszych trendów. Podobnie jak w przypadku słuchawek nausznych Martin Logan, także tu zdecydowano się na nieco oldschoolowy wygląd modelu. Brak więc futurystycznych krzywizn, błyszczących wykończeń czy jaskrawej kolorystyki. W konstrukcji przeważa czarny, matowy plastik, który ożywiają jedynie czerwona i niebieska obwódka ułatwiająca rozróżnienie stron. Okrągłe nausznice umieszczono w szerokich, metalowych widełkach i to w zasadzie jedyny solidnie wzmocniony element MF-100. Na muszlach umieszczono co prawda metalowe, perforowane maskownice z lekko połyskującym logo producenta, ale newralgiczne miejsca (np. pałąk) są plastikowe. Przy czym całość wykonano starannie, z dbałością o szczegóły. Zakres ruchu nasznic to około 90 stopni, dzięki czemu słuchawki można złożyć na płasko, muszle wychylają się także o 45 stopni ku środkowi, więc bardzo dobrze dopasowują się do głowy.

Zastosowane poduszki nie należą do miękkich, jeśli ktoś jest przyzwyczajony do materiałów, w które uszy same się zapadają, twardość MF-100 może okazać się mało komfortowa. Po dłuższej chwili uszy przyzwyczajają się do obecności zwartej gąbki (a ta ulega kształtowi małżowiny) i początkowe odczucie nie jest już tak zdecydowane, ale miłośnicy delikatniejszego kontaktu tworzywa z ciałem powinni sami sprawdzić, czy twardość MF-100 jest dla nich odpowiednia. Przy czym trzeba zaznaczyć, że sprzęt całkiem przyjemnie układa się na głowie i nie generuje ucisku po bokach. Opaska pałąka jest cienka i niezbyt grubo wyściełana, ale również nie uciska i nie uwiera (zaczyna być nieco odczuwalna dopiero przy dłuższych sesjach odsłuchowych). Okrągłe, obszerne poduszki dość mocno grzeją, jeśli preferuje się welurowe wykończenie, które nie przykleja się do skóry w takim stopniu co skóropodobny materiał, można poeksperymentować z dołączonym do zestawu kompletem z Alcantary. Wymiana poduszek jest dość czasochłonna i wymaga ostrożności, więc na zabieg trzeba sobie zarezerwować dłuższą chwilę. Trzeba przy tym uważać, żeby nie zahaczyć cienkiego kołnierza czymś ostrym, bo tkanina jest tu niezwykle cienka i bardzo łatwo ją uszkodzić.

MF-100 można złożyć do wewnątrz pałąka, co znacznie ułatwia transport. Jednak zawiasy stawiają duży opór (być może po dłuższym czasie trochę się wyrabiają), więc żeby nie połamać opaski podczas składania sprzętu, trzeba ją odpowiednio przytrzymać. Regulacja rozwarcia pałąka odbywa się skokowo – a przy tym również dość topornie – znacznie wygodniej rozsunąć słuchawki przed założeniem ich na głowę.

Zakończony prostym wtykiem i poprowadzony z lewej strony słuchawek kabel stanowi kompromis między solidnie ogumowanym, typowo stacjonarnym, a cienkim i delikatnym przewodem, stosowanym w sprzęcie przenośnym (dodatkowo silikonowa opaska umożliwia spięcie kabla na czas transportu). Umieszczono tu także mikrofon oraz pilota pozwalającego na odbieranie/kończenie rozmów i obsługę odtwarzacza. Szkoda, że nie ma możliwości odłączenia przewodu i wymiany go na inny. Długość zaproponowana przez producenta nie sprawdzi się w warunkach domowych podczas korzystania ze sprzętu audio oddalonego od stanowiska odsłuchowego.

 

Odsłuch

Bas to najmocniejsza strona MF-100. Jest wyraźny i zwarty, ale jednocześnie nasycony, ciepły i pełen mocy. Dobrze zdefiniowany, trzyma się swojego miejsca, nie ma tendencji do dominowania pozostałych częstotliwości. Schodzi nisko i radzi sobie zarówno z obfitymi w niskie tony gatunkami electro, jak i mocnym, rockowym uderzeniem. Przy tak uporządkowanych niskich tonach średnica pozostawia pewien niedosyt i wydaje się trochę bezbarwna. Wokale są raczej oddalone, a momentami ostre i chropowate wysokie tony potrafią odebrać męskim głosom głębię i przyjemny, niski pomruk. Góra jest bowiem nieuładzona i dość ekspansywna przez co i damskie wokale potrafią nieprzyjemnie zaskrzecze (zwłaszcza, jeśli wokalistka śpiewa w wyższych rejestrach).

Albumy zespołu Tool odezwały się solidną stopą i gęstym, wyrazistym basem, ale zabrakło ściany gitarowej mocy – jest zbyt hałaśliwie i garażowo. ML-100 lepiej poradziły sobie z płytami nawiązującymi do bardziej oldschoolowej stylistyki blues-rockowej, gdzie pewna surowość i brak brzmieniowej ogłady stanowi cechę pożądaną. Dobrze prezentuje się także materiał o syntetycznym, gładkim charakterze, Rudimental, Katy B i inne współczesne produkcje nie męczą nadmiarem basu, są dynamiczne, z miękkimi, ciepłymi partiami syntezatorowych padów i smyczków.

MF-100 to starannie wykonane słuchawki z bardzo udanym basem, za rozsądną cenę. To przede wszystkim nasycony dół skupia na sobie uwagę słuchacza. Pozostałe składowe nie tyle nikną pod naporem niskich tonów, co nie są aż tak atrakcyjne i schodzą na dalszy plan. Zadowoleni z modelu będą więc przede wszystkim użytkownicy, którzy poszukują mocnych – ale nie przerysowanych – basowych doznań.

 

Galeria

Ocena czyli krytyka AudioKrytyka

zalety

+ uporządkowany, dobrze zdefiniowany bas

+ para poduszek z welurowym wykończeniem w zestawie

+ staranne wykonanie

Wady

– brak możliwości odłączenia przewodu

– twarde poduszki