fbpx

Recenzja słuchawek SoundMagic Vento P55

Vento P55, zamknięte słuchawki firmy SoundMagic, to wynik ponad dwuletniej pracy nad znalezieniem optymalnych rozwiązań brzmieniowych i w zakresie designu. Sprzęt wyposażono w niezbędne – odłączane – okablowanie i dwa pokrowce.

Dane techniczne

Pasmo przenoszenia: 15Hz – 22kHz
Konstrukcja: nauszne
Przetwornik: 40mm, Neodymowe Dynamiczne
Czułość: 110 dB
Impedancja: 35 Ohm

Konstrukcja Vento P55

Pierwszy z nich, to obszerne, sztywne etui z odpowiednio wyprofilowanym stelażem, dopasowanym do kształtu poduszek i pałąka. To z pewnością dobre zabezpieczenie w transporcie. Druga, niewielka saszetka (również z materiału przypominającego Cordurę, ale bez usztywnienia) służy do przechowywania dodatkowych przewodów i mieści się w wolnej przestrzeni większego futerału.

Długość kabli i sposób ich wykończenia (mały jack) wyraźnie sugeruje, jaki tryb pracy zaplanował dla P55 producent. To słuchawki kompatybilne ze smartfonami, mające służyć jako przenośny towarzysz spacerów czy podróży. Dwa wymienne przewody – jeden z mikrofonem i sterownikiem, drugi bez – mają po 120 centymetrów, oba wieńczą wtyki kątowe. Dodatkowo w pudełku znajdują się dwie przejściówki: do telefonu i komputera. W zestawie nie ma dłuższego kabla ani adaptera 6.3 mm, więc jeśli ktoś chciałby używać słuchawek razem z domowym zestawem audio, podczas oglądania filmu czy grania w grę, trzeba pomyśleć o dokupieniu przedłużacza lub zastąpienia firmowego przewodu innym. Warto zaznaczyć, że dostęp do gniazda P55 jest swobodny, bo wystaje ono z kopuły i nie chowa się w wąskim otworze, który w przypadku wielu modeli znacznie ogranicza możliwość dopasowania właściwego kabla.

Vento P55 prezentują się bardzo dobrze: solidna i starannie wykończona konstrukcja o stonowanej kolorystyce, eleganckim kształcie przypadnie do gustu zwłaszcza miłośnikom klasycznych, prostych rozwiązań. Nie oszczędzano tu na materiałach. Metalowe elementy to w przypadku słuchawek przenośnych rzecz typowa, ale często – nawet w wielu produktach znanych i cenionych marek – wzmocniony zostaje tylko ruchomy element pałąka lub same zawiasy. SoundMagic proponuje inny standard, opaskę pałąka wykonano ze stali nierdzewnej a muszle z aluminium. Widełki – czyli część szczególnie narażona na uszkodzenia – i zawiasy są również metalowe, dzięki czemu P55 wyglądają szlachetnie i stylowo. To bardzo udana forma: okrągłe kopuły, połączenie czerni i różnych odcieni metalu, delikatne, niewielkie logotypy, dbałość o szczegóły. Już na pierwszy rzut oka widać, że ma się do czynienia z produktem wysokiej jakości.

P55 to dobrze wyważone proporcje między: właściwą izolacją (są to słuchawki zamknięte, wokółuszne) a chęcią zachowania przenośnego charakteru sprzętu. Miękkie, sprężyste poduszki bez problemu okalają ucho i dopasowują się do kształtu głowy, ale nie tworzą na głowie masywnego hełmu, który podczas przemieszczania się w towarzystwie słuchawek potrafi irytować lub – przy wysokiej temperaturze – nadmiernie grzać uszy. Sprzęt nie waży zbyt wiele (285 gramów) a po założeniu modelu ciężar rozkłada się właściwie i szybko można zapomnieć o jego obecności. Pałąk, mimo tego, że jest dość wąski, nie generuje punktowego ucisku, podobnie muszle. Całość stabilnie trzyma się głowy, ale nie napiera na nią zbyt mocno. Zarówno wyściełaną część opaski, jak i poduszki wykonano ze sprężystej, niezbyt twardej pianki (tzw. memory foam), zewnętrzna warstwa to lekko elastyczne, miękkie i przyjemne w dotyku, skóropodobne tworzywo.

Zakres ruchu pałąka ucieszy osoby o niewielkich gabarytach, bo w pozycji wyjściowej P55 są niewielkie i nie ma problemu ze słuchawkami przelatującymi przez uszy. Przeciwnie, tym razem kłopot mogą mieć użytkownicy, którzy potrzebują szerokiego rozłożenia opaski a właściwy rozmiar zwykle sytuuje się dla nich na granicy możliwości danego modelu. W takim wypadku przed zakupem warto osobiście sprawdzić, czy propozycja SoundMagic dysponuje odpowiednią regulacją.

Odsłuch

Bas jest pełny i dość gładki, mocno zarysowany. Schodzi wystarczająco nisko, by dobrze realizować syntezatorowe partie w muzyce elektronicznej a gitarze basowej zapewnić punktowy i sprężysty charakter. Nie należy jednak sądzić, że P55 to jednoznacznie basowe, rozrywkowe słuchawki – choć tej drugiej cechy nie sposób im odmówić. Niskie tony są tu stabilną podstawą, która jednocześnie ma za zadanie dostarczyć porcję energii i zaangażować słuchacza. I to właśnie robi. Zachowując przy tym klarowny obraz całości. Electropop, wszelkie nowoczesne produkcje brzmią tu świetnie i jeśli chcieć wskazać gatunek, który wydaje się idealną parą dla tych słuchawek, byłaby to właśnie ta muzyka. „IV” Led Zeppelin czy „Captain Marvel” Stana Getza i Chicka Corea’i brzmią już nieco nienaturalnie, nie do końca stylowo. Kwestia gustu, czy taki „unowocześniony” przekaz uzna się za satysfakcjonujący lub bluźnierczy.

Wokale odzywają się czytelnie, w zróżnicowany sposób a basowa podstawa dodaje im nasycenia. Są bezpośrednie, ale nie stanowią centrum przekazu. Jeśli preferuje się bardzo intymne, usytuowane przy samym uchu głosy, P55 mogą się okazać niewystarczającym medium. Choć trzeba przyznać, że równa i przejrzysta średnica dobrze spełnia swoje zadanie. Po prostu sporo dzieje się także w sąsiadujących składowych i trudno skoncentrować się na jednej z nich.

Wysokie tony rozbudowano bardziej, niż ma to miejsce w przypadku wielu słuchawek definiowanych jako rozrywkowe. Nie zdecydowano się na wygładzenie i zredukowanie góry do bezpiecznej, ale ujednoliconej przestrzeni, (nadającej jasny rys, ale nie skupiającej uwagi). Dzięki temu słuchacz zyskuje dostęp do wielu detali, wybrzmień talerzy a część instrumentów ma większe pole do popisu. Taki kształt wysokich tonów rzutuje na odbiór całości brzmienia – jest ono mniej jednorodne, bardziej rozwarstwione, co jednych użytkowników ucieszy, innym, lubiącym większą spójność np. ciemniejszy rys, wyda się pewną niekonsekwencją i może drażnić zwłaszcza w miksach z wyeksponowaną górą.

Mocną stroną P55 jest scena. I to dość zaskakujące, bo słuchawki o takiej konstrukcji zwykle nie mają się czym popisać. Słuchacze, którzy cenią przestrzenny, ciekawy dźwięk, obfitujący w szczegóły i realizatorskie smaczki, z pewnością będą zadowoleni. Nie brakuje także głębi, efekty, pogłosy, umiejscowienie instrumentów względem siebie, wszystko wyraźnie słuchać i można swobodnie śledzić układ całości.

Choć w idealnym, audiofilskim świecie wszyscy słuchaliby plików znakomitej jakości, to jednak rzeczywistość pokazuje, że wiele osób – także tych, które dbają o dobrą jakość dźwięku – sięga po różne formaty i słucha muzyki zarówno z płyt, jak i odtwarzacza mp3 czy You Tube’a. Czy Vento P55 radzą sobie z materią, która pozostawia sporo do życzenia? Część słuchawek bezlitośnie obnaża wszelkie niedostatki wykorzystywanych plików i niekiedy – na przykład w przypadku sprzętu studyjnego – jest to wysoce pożądane, jednak szukając uniwersalnych słuchawek do codziennego odsłuchu, bardziej przydadzą się te modele, które przede wszystkim zapewniają słuchaczowi satysfakcjonujące doznania słuchowe. I do takich należą P55. To słuchawki efektowne, ale nie efekciarskie, angażujące, ale dalekie od natręctwa. Nasycony, energetyczny dźwięk, podawanie do ucha wielu szczegółów sprawia, że nawet muzyka odtwarzana z serwisów typu You Tube, może sprawić wiele radości. Dlatego P55 warto polecić osobom często zmieniającym źródła i formaty, użytkownikom, którzy cenią sobie przede wszystkim urozmaiconą przyjemność z odsłuchu.

Ocena czyli krytyka AudioKrytyka

 

zalety

+ bardzo wygodne
+ sztywny pokrowiec w zestawie
+ odłączany przewód i dodatkowe okablowanie w komplecie
+ estetyczne wykonanie, dobra jakość materiałów
+ nasycone, klarowne brzmienie
+ dobra scena

Wady

– brak przejściówki na jack 6.3 mm
– przydałby się choć jeden dłuższy przewód
– rozmiar pałąka może być problematyczny
– profil brzmienia raczej nie spodoba się osobom ceniącym neutralną charakterystykę, na dłuższą metę energetyczny przekaz staje się nieco męczący

ocena ath-e50