fbpx

Recenzja wzmacniacza słuchawkowego ASUS EONE MKII Muses

Essence One MKII Muses to DAC USB/wzmacniacz słuchawkowy sygnowany przez koreańską firmę Asus. Prezentowany model jest następcą Xonar Essence One, sprzętu który zebrał pozytywne recenzje i szybko znalazł grono miłośników. Wersję MKII wzbogacono o możliwość odtwarzania plików DSD oraz nowe op-apmy Muses 01.

Specyfikacja

Po pełną specyfikację produktu zapraszam na stronę producenta Tutaj

Konstrukcja ASUS EONE MKII Muses

Kształt obudowy wzmacniacza pozostał niezmieniony, to nadal lekko wygięta bryła z zaokrąglonymi kantami. Aluminiowy korpus i tylny panel wykończono w ciemnym, stalowo-szarym kolorze a szczotkowany front w znacznie jaśniejszym srebrnym. Boki urządzenia delikatnie zwężono (MK II Muses opiera się o podłoże tylko na środku, na niewielkich nóżkach), przez co kształt całości wydaje się ciekawszy i mniej toporny. Sprzęt wygląda stylowo i szlachetnie, jest wykonany porządnie, nie ma żadnych luzów ani niedoróbek.

Przedni panel to centrum dowodzenia Essence One MK II, zamontowano tu (kolejno, od lewej): włącznik/wyłącznik zasilania (dioda świecąca ciągłym, białym światłem), włącznik/wyłącznik zwiększania próbkowania, wybór źródła/wejścia, przycisk mute, regulator głośności, diody pokazujące częstotliwość próbkowania (z opcją bit perfect), pokrętło regulujące głośność słuchawek, wyjście słuchawkowe 6.3 mm. W tym miejscu warto wspomnieć o możliwościach trybu bit perfect, dzięki któremu do DAC-a docierają dane w niezmienionej postaci (bez resamplingu czy operacji kontrolera głośności systemu komputera). Ominięcie tych procesów sprawia, że urządzenie otrzymuje próbkę w takiej postaci, w jakiej znajduje się ona na nośniku lub w pliku.

Potencjometry niemal nie stawiają oporu, chodzą bardzo lekko, wystają z obudowy na tyle, że nie ma kłopotu z ich obsługą. Jedynie przycisk mute potrzebuje dłuższej chwili, żeby zaskoczyć, po naciśnięciu guzika słychać kliknięcie sugerujące, że urządzenie zareagowało, ale zmiana trybu pracy nie następuje natychmiastowo, dźwięk przestaje płynąć dopiero wtedy, gdy dioda zmieni kolor (z białej na czerwoną).

Ocena estetyki frontu jest sprawą dyskusyjną, stonowana kolorystyka i zaokrąglony kształt przycisków dobrze korespondują z charakterem obudowy jednak ma się wrażenie, że trochę za dużo się tu dzieje. Chłodną elegancję zakłócają różnice w rozmiarach i wykończeniu przycisków i pokręteł (potencjometry głośności są zupełnie płaskie i ząbkowane, elementy wciskane gładkie, zakończone wystającymi kopułkami). To oczywiście tylko drobiazgi, które nie mają wpływu na najważniejszy aspekt – jakość dźwięku – a ocenę prezencji Essence One MK II należy uznać za kwestię indywidualną.

Na tylnym panelu znajdują się: wyjście RCA, XLR, wejście optyczne Toslink, S/PDIF, port USB, przełącznik napięcia i gniazdo zasilające. Jak widać możliwości zastosowania sprzętu jest dość sporo, Essence One można bezproblemowo skonfigurować z komputerem, podłączyć do modułu CD/DVD, kolumn aktywnych, zastosować jako go wzmacniacz słuchawkowy. Do urządzenia dołączono wszystkie niezbędne przewody (dwa zasilające – w tym jeden z wtyczką brytyjską i kabel USB), przejściówkę na jack 6.3 mm, bezpieczniki na wymianę, płytę ze sterownikami oraz instrukcję i kilka folderów przedstawiających specyfikację sprzętu. Na marginesie dwa słowa o książeczkach dołączonych do opakowania. Polski użytkownik niemal otrzymuje instrukcję w rodzimym języku. Niemal, bo choć w folderze ilustrującym funkcje przedniego panelu kolejne przyciski opisane są m.in. po polsku, to – znacznie bardziej przydatna – szczegółowa instrukcja obsługi sprzętu, jest przedstawiona jedynie w wersji anglojęzycznej.

Odsłuch

Essence One MK II Muses to ciepłe, pełne brzmienie, lekko zmiękczone, ale nierozmyte. Sprzęt znacząco wpływa na jakość dźwięku – jego obecność wyraźnie zmienia charakter przekazu. Ten staje się muzykalny, pozbawiony szorstkości (co nie każdemu gatunkowi muzycznemu wychodzi na dobre), dociążony. Miękkość faktury nie odbiera jej jednak klarowności a nadaje lekko lampowy sznyt.

Bas staje się pełniejszy, niskie zejścia są wyraźniejsze, lepiej zaakcentowane, ale nie dominują całości. Nowoczesna muzyka spod znaku Rudimental odezwała się potężniej, ale odrobinę straciła na precyzji i punkcie w niskich tonach. Nie jest to jednak zamazany obraz basu – można powiedzieć, że dominanta w odbiorze została przeniesiona na obszar innych doświadczeń – czuje się bardziej jego masę, niski pomruk nasyconego dźwięku niż pojedyncze uderzenia. Charakterystyka MKII dobrze wpływa na ostrą, przejaskrawioną górę, chłodne słuchawki, którym brakuje spoiwa. Wzmacniacz przyjemnie niweluje wybicia a przekaz czyni bardziej zrównoważonym i angażującym. Świetnie prezentuje się tu ciężkie granie, rockowe i metalowe albumy brzmią masywnie i żywiołowo. Essence One nieźle radzi sobie z muzyką symfoniczną – większymi obsadami, sekcjami instrumentów smyczkowych. Te ostatnie zabrzmiały dość szeroko, spójnie, niski pomruk kontrabasu i wiolonczeli jest ciepły, dość naturalny a na pewno bardzo przyjemny w odbiorze.

Essence One MKII wprowadza swoją scenę – lekko wysuniętą do przodu i poprawnie na boki, ale jeśli ktoś oczekuje mocnych wrażeń w tym zakresie, będzie nieco zawiedziony, bo Asus zdecydował się na zaproponowanie słuchaczom przede wszystkim nasyconego i spójnego przekazu, bez wydatnej detaliczności czy spektakularnej przestrzeni. Muzyczne plany są wyraziste, nie ma problemów ze wskazaniem źródeł pozornych, ale całość sceny nie jest wyprofilowana tak, by przyciągać uwagę złożonością warstw.

Prezentowany DAC/wzmacniacz sprawdzi się wszędzie tam, gdzie przydało by się wprowadzić więcej ciepła, nasyconego, dociążonego dźwięku, który przyjemnie zespoli całość wrażeń. Jeśli poszukuje się takich doznań, warto po niego sięgnąć, bo właśnie muzykalność stanowi jedną z największych zalet Essence One MKII Muses.

zalety

+ staranne wykonanie

+ ciepłe, muzykalne brzmienie

Wady

– braki w zakresie sceny
– ujednolicanie charakterystyki różnych gatunków muzycznych

ocena ASUS-EONE-MKII