Firmy Fostex nikomu przedstawiać nie trzeba. A przynajmniej nie tym miłośnikom sprzętu audio, którzy są już bardziej zaawansowani w swoich poszukiwaniach. TH900mk2 to odświeżona wersja modelu TH900 – dynamicznych, zamkniętych słuchawek. Nowością konstrukcyjną, w stosunku do poprzedniej wersji, jest odpinany przewód i możliwość jego wymiany na wersję zbalansowaną.
Dane techniczne
Pasmo przenoszenia: | 5Hz – 45kHz |
Konstrukcja: | wokółuszne, zamknięte |
Przetwornik: | Dynamiczne, 50mm |
Impedancja: | 28 Ohm |
Skuteczność: | 100dB |
Przewód: | 3m |
Waga: | 390g |
Konstrukcja Fostex TH900mk2
Słuchawki zapakowano w duży, elegancki karton ze zdjęciem produktu. Otwieraniu pudła pokaźnych rozmiarów towarzyszy dreszcz emocji, bo w środku znajdują się mniejsze, czarne kartoniki, w których oprócz TH900mk2 znajdziemy akcesoria do modelu. Diabeł tkwi w szczegółach i już pierwsze chwile z Fostexami udowadniają, że ich producent dobrze o tym wie. Użytkownik ma się czuć dopieszczony w momencie wyjmowania produktu, służy temu starannie zaprojektowana szata graficzna, folder (niczym katalog wystawy), gdzie na papierze o ciekawej fakturze zamieszczono nie tylko zdjęcia gotowego modelu, ale i kilka ujęć przedstawiających proces powstawania słuchawek. Gratka dla zbieraczy broszur, prospektów – wszystkich tych osób, które są zainteresowane nie tylko samym odsłuchem, ale i detalami składającymi się na całościowy odbiór produktu. Wbrew pozorom, wśród klientów branży audio nie jest to wcale rzadkość, bo atrakcyjny wygląd sprzętu bywa równie ważny co jego brzmienie i niejednokrotnie potrafi zadecydować o wyborze danego modelu. Fostex nie zapomniał także o tym aspekcie – TH900mk2 to znacznie więcej niż wyrób rzemieślniczy.
Muszle wykonano z drewna wiśniowego (Birch), szukając dla nich właściwej metody wykończenia, japoński producent sięgnął do korzeni rodzimej sztuki zdobniczej, rozpowszechnionej w krajach azjatyckich od tysięcy lat (jej źródeł należy szukać w 2500 p.n.e. w Chinach oraz Korei). Mowa o urushi – wykorzystywaniu soku z drzewa do tworzenia kunsztownej i niezwykle odpornej powłoki z lakieru oraz nadawaniu jej pięknej formy poprzez dodawanie barwników i rysowanie w zewnętrznych warstwach. O tym, jak czaso- i pracochłonna jest ta metoda ozdabiania przedmiotów wspominać chyba nie trzeba. Z tej właśnie techniki skorzystano by uzyskać gładką, błyszczącą i mieniącą się warstwę na kopułach modelu a o jakość wykończenia zadbała grupa artystyczna z ponad stuletnią tradycją w tej dziedzinie. Brzmi fantastycznie i tak też wygląda. Intensywny, nasycony burgund TH900mk2 przykuwa uwagę i cieszy oko za każdym razem, gdy sięga się po słuchawki.
Specjalnie lakierowana powłoka to niejedyny technologiczny „bajer” Fostexów, w konstrukcji zastosowano przetworniki z magnesami neodymowymi (indukcja magnetyczna 1.5 Tesli), membrany wykonano z niezwykle lekkiej biocelulozy, która zapewnia wysoką sztywność i szybkość. Wyściółka również jest daleka od standardowych rozwiązań – w miejsce skóropodobnego materiału pojawiła się białkowa tkanina pozyskana ze skorupy jaj. Zerkając na specyfikację i zaplecze technologiczne, ma się wrażenie, że to opis skomplikowanej maszyny a nie słuchawek. Zobaczymy, jak teoria zabrzmi w praktyce.
W zestawie z TH900mk2 znajduje się także pokrowiec – czarny woreczek ze skóropodobnego materiału – porządnie uszyty, zamykany na plastikowy zacisk typowy dla odzieży sportowej. W drugim, mniejszym, welurowym worku znajduje się trzymetrowy przewód z miedzi beztlenowej 7N-OFC, wykończony materiałową owijką. Kabel wieńczy prosty, jack 6.3 mm. Miejsce łączenia wzmocniono a druga strona to solidny, gruby splitter, od którego poprowadzono oddzielne przewody do każdej ze słuchawek. Komplet uzupełnia stabilny statyw na słuchawki.
TH900mk2 raczej nie są słuchawkami dla osób o niewielkim rozmiarze głowy. Aż dziwne, że firma, osadzona w realiach azjatyckich nie pokusiła się o stworzenie regulacji, która pozwoliłaby na większą modyfikację stopnia rozwarcia pałąka a mówiąc dokładnej, zmniejszania opaski, bo z powiększaniem nie ma problemów. Regulacja odbywa się skokowo, po solidnym, metalowym elemencie pałąka. I choć zakres ruchu kopuł nie jest duży, słuchawki bardzo dobrze dopasowują się do kształtu głowy i – w połączeniu z miękkimi poduchami o przyjemnym dla skóry wykończeniu – są wygodne.
Odsłuch
Już po przesłuchaniu kilku pierwszych utworów wiadomo, że TH900mk2 to sprzęt godny uwagi a ucho wyostrza się na ciekawą scenę. Niskie tony są precyzyjne, kontrolowane, sprężyste, punktowe i delikatnie dociążone, co jednak nie odbiera słuchawkom brzmienia wychylonego w stronę naturalności. Bas schodzi nisko, dokładnie realizowane są partie zlokalizowane bliżej subbasu, to raczej głębia a nie ilość dołu decyduje o jego wyrazistości.
Średnica jest równa, gładka, bez nieprzyjemnej ziarnistości i luk. Daje znakomite warunki dla wokalu, który plasuje się blisko, przed twarzą i mieni wieloma kolorami. Damskie głosy brzmią lekko, swobodnie, pełnią swojego pasma. TH900mk2 świetnie sprawdzają się przy wszelkich produkcjach opartych na wokalu – utworach hip hopowych, R’n’B i pochodnych tych gatunków. Kendrick Lamar, Frank Ocean czy Alicia Keys to w tej konfiguracji połączenie: czytelnie podanego tekstu i intymnego wokalu, który znajduje oparcie w mocnej, basowej podstawie i szczegółowej perkusji. Góra jest bowiem rozbudowana i migotliwa. Wyraźnie rozwarstwiona i wielowymiarowa, skupiona nie tylko na nadaniu całości odpowiedniej jasności, ale i przekazaniu detali w swoim zakresie. Przejrzyście wybrzmiewają tu wszelkie perkusyjne blachy; w zależności od typu dłużej, krócej, inną barwą. Niekiedy pojawia się nieprzyjemna ostrość i sybilanty, ale nieznaczna korekcja w górnej części pasma odpowiednio je niweluje. Podobnie, jak wprowadzenie w tor ciepłego brzmienia wzmacniacza lampowego, które jednak może nieco przyciemniać obraz całości, co z kolei nie będzie odpowiadało każdemu słuchaczowi.
Fostex TH900mk2 powinny zainteresować melomanów ceniących kilkupłaszczyznowy przekaz, lubujących się w bliskim kontakcie z wokalem i chórkami. Poszczególne głosy są wyraźnie zdefiniowane i doskonale umiejscowione w przestrzeni. Zróżnicowane pod względem barwy i ekspresji, równie pewnie pojawiają się w postaci szeptu jak i wirtuozowskich wokaliz. Sposób, w jaki TH900mk2 podają wokale z pewnością ucieszy też miłośników wokalno-instrumentalnej muzyki klasycznej oraz dużych obsad, bo ma się wrażenie zasiadania na najlepszych miejscach – w pierwszym rzędzie, na samym środku sali.
Realizowane są tu wszelkie smaczki w miksie, od pulsujących pod spodem arpeggiatorów, przez efekty dźwiękowe, po różnorodne rozmieszczenie instrumentów w panoramie. Słuchanie w TH900mk2 albumów brytyjskiego producenta i multiinstrumentalisty Stevena Wilsona to prawdziwa radość, bo gęste faktury łączące elektronikę z mocą gitar nie mają tu problemu z separacją i klarownością. Jedyne, co może przeszkadzać to wspomniane sybilanty, które momentami pojawiają się ponad spójnym obrazem całości, nieco psując ten udany obrazek.
Bez problemu można odtworzyć w przestrzeni ustawienie perkusji Gavina Harrisona czy Marco Minnemanna: od talerzy przez tomy, które w trakcie przejść plasują się wyraźnie bliżej lewej lub prawej strony. Gitarowe partie są zróżnicowane brzmieniowo i bogate w drobiazgi, potrafiące umykać w mało przyjaznym, klaustrofobicznym środowisku. Kostkowanie, przesuwanie dłoni po gryfie, niuanse artykulacyjne – tego wszystkiego można doświadczyć w towarzystwie TH900mk2. Równie bogato i klarownie prezentuje się gitarowy repertuar brzmień, przesterowane partie są masywne, ale bez utraty przejrzystości a punktowość basu dodaje im stabilności rytmicznej. Warunki przestrzenne, jakie oferują TH900mk2, znakomicie nadają się także do realizacji instrumentów akustycznych. Kwartety smyczkowe, dęte i wszelkie inne kombinacje brzmią tu w pełny i nasycony sposób.
TH900mk2 były odsłuchiwane dwukrotnie: od razu po wyjęciu z pudełka i po wygrzaniu, jednak ani w wysokich tonach, ani innych zakresach nie słychać znaczących zmian, ale być może z dalszym upływem czasu ich charakterystyka ulegnie lekkiej modyfikacji (są zwolennicy teorii, że dopiero 100 godzin wygrzewania daje wymierne rezultaty). Na marginesie warto wspomnieć, że ów rozruchowy etap w działaniu słuchawek jest kwestią sporną, szeroko dyskutowaną w środowisku i nie dotyczy każdej konstrukcji (mówiąc w uproszczeniu, chodzi o „dotarcie” się mechaniki sprzętu).
Odświeżone Fostexy TH900 to słuchawki, które potrafią zapewnić moc wrażeń – zarówno wizualnych, jak i brzmieniowych. I choć ich scena może nie jest oszałamiająco szeroka jak na model z tej półki, to przenikliwa głębia w połączeniu z gładką fakturą całości i umiejscowieniem dźwięku blisko przed odbiorcą daje ciekawy rezultat i zachęca do wielogodzinnych odsłuchów. Mankamentem – jeśli można tak nazwać ów aspekt finansowy – jest ich wysoka cena, która sprawia, że to sprzęt dla wąskiego grona melomanów.
Ocena czyli krytyka AudioKrytyka
zalety
+ estetyczne, oryginalne wykończenie |
Wady
– wysokie tony chwilami dość ostre |