fbpx

Recenzja Słuchawek Audio-Technica ATH-M50x

Serię zamkniętych, wokółusznych słuchawek Audio-Techniki oznaczonych symbolem „M” wieńczy model ATH-M50x – najdroższy z czterech produktów, o najbogatszym wyposażeniu i najszerszym paśmie przenoszenia. Trzy niższe warianty są proponowane w czarnym wykończeniu, pięćdziesiątki jako jedyne występują również w wersji białej.

Dane techniczne

Pasmo przenoszenia: 15 – 28 000 Hz
Konstrukcja: wokółuszna, zamknięta
Przetworniki: Dynamiczne, 45 mm
Czułość: 99 dB
Impedancja: 38 Ohm
Waga: 285 g bez kabla
Przewód: spiralny do 3,0 m + prosty 3,0m + prosty 1,2m
Maks. moc wejścia: 1600 mW / 1kHz
Wtyk: Jack 3,5 mm + przejściówka 6,3 mm

Konstrukcja ATH-M50x

Cała seria „M” jest spójna stylistycznie, w kolejnych modelach wprowadzono udogodnienia (m.in. odłączany kabel czy większy zakres ruchu nausznic), ale wszystkie cztery pary słuchawek są do siebie podobne. ATH-M50x wykonano z matowego, solidnego plastiku, którego jednorodny (czarny lub biały) kolor przełamują tylko niewielkie zdobienia – okrągłe, srebrne obwódki na nausznicach. Tej samej barwy są także oznaczenia lewa/prawa i nazwa firmy na pałąku, typowe dla Audio-Techniki oznaczenie swoich projektów.

Na marginesie warto wspomnieć, że znaczna część słuchawek wykonanych z białego tworzywa nie robi dobrego wrażenia. Albo materiał wydaje się tandetny, podatny na zarysowania (widoczne znacznie bardziej na jasnym wykończeniu) i uszkodzenia albo rzekoma biel jest poszarzała i nieestetyczna. Powyższa charakterystyka nie dotyczy jednak ATH-M50x. Sprzęt w białej, lekko połyskującej wersji, prezentuje się równie solidnie i atrakcyjnie co w klasycznej czerni.

Do modelu dołączono zestaw akcesoriów, w komplecie znajduje się miękkie, skóropodobne, etui, identyczny jak w modelu oczko niżej pokrowiec jest – w zależności od wybranej wersji kolorystycznej – biały lub czarny, trzy kable oraz przejściówka na jack 6.3 mm. Pierwszy z przewodów, o długości trzech metrów jest prosty a drugi spiralny (jego długość waha się od 1.2 do 3 metrów, praktycznym rozwiązaniem jest skręcenie kabla tylko w jednej, środkowej części i pozostawienie długich, prostych odcinków). Trzeci, o długości 1.2 metra, służy do wygodnego korzystania z urządzeń przenośnych. Podobnie jak w ATH-M40x, po włożeniu jednego końca kabla w otwór w nausznicy należy go lekko przekręcić a tym samym zablokować/zabezpieczyć przed przypadkowym wypięciem.

ATH-M50x wydają się nieco mniej wygodnie niż ATH-M40, siateczka kryjąca przetworniki dotyka do małżowiny, co niektórym użytkownikom będzie zdecydowanie przeszkadzać (o komforcie używania zadecyduje kształt i wielkość ucha). O ile niższe modele umożliwiały dopasowanie słuchawek nawet osobom z mniejszą głową, pięćdziesiątki nie zapewniają już tak dużej elastyczności w tym zakresie. Poduszki są za to miękkie, duże i wygodne, podobnie pałąk, choć wyściełająca go warstwa nie jest zbyt gruba. Jest on jednak na tyle szeroki i dobrze rozkładający ciężar, że praca w ATH-M50 nie przestaje być komfortowa nawet po kilku godzinach. Wysuwany, metalowy element pałąka kryje podziałkę (skokowa regulacja rozwarcia), producent zadbał też o estetyczne wykończenie całości i kable łączące słuchawki ukrył w konstrukcji (w dwóch najniższych modelach serii biegną one na zewnątrz).

Użytkowników z DJ-skim zacięciem ucieszy z pewnością bardzo duży zakres ruchu kopuł, które obracają się niemal w każdym kierunku, korzystanie z jednej słuchawki jest tu niezwykle wygodne. Widełki są solidne i wydają się odporne na mechaniczne uszkodzenia podczas zmiany pozycji sprzętu. Problemów nie przysparza też przechowywanie i transport, składane do wewnątrz pałąka kopuły sprawiają, że z solidnych, dużych słuchawek robi się niewielki pakunek.

Odsłuch

Po założeniu ATH-M50 na głowę nie odnosi się wrażenia całkowitej izolacji, słychać sporo odgłosów z zewnątrz, ale już po włączeniu odtwarzacza separacja jest wystarczająca, by odsłuch przebiegał bez większych zakłóceń. Nie są to słuchawki klaustrofobiczne czy męczące nienaturalnym odcięciem od świata co w zależności od warunków można uznać za ich wadę lub zaletę. Dla osób korzystających z modelu w domowym lub studyjnym zaciszu z pewnością izolacja będzie wystarczająca a jednocześnie słuchawki nie będą męczące podczas długich godzin pracy ze sprzętem. Użytkownicy decydujący się na stosowanie pięćdziesiątek jako sprzętu monitorującego podczas koncertów/DJ-skich setów mogą uznać ją za niewystarczającą, wymagającą znacznego zwiększenia głośności.

Bas jest tu wyraźnie obecny, mocny, o zdecydowanie rozrywkowym charakterze. Nastawiony na efektowność i zapewnienie dużej ilości doznań. Choć specyfikacja czterech modeli pokazuje, że kolejne z nich przenoszą coraz więcej góry (od 20 000 Hz w przypadku ATH-M20 po 28 000 Hz dla ATH-M50) a niskie tony schodzą do 15 Hz w każdym z nich, to jednak najwyższy model najlepiej sprawdza się w przypadku nisko umiejscowionych partii (np. linia syntezatora basowego w utworze Naughty Boy „La la la” w ATH-30 jest właściwie niesłyszalna, w czterdziestkach ledwo dociera do słuchacza i dopiero tu zaczyna mieć jakiś kontur). W gatunkach nastawionych na ekspozycję basu (electro, house) ilość niskich tonów jest męcząca, zwłaszcza podczas dłuższych sesji odsłuchowych, więc nie przyniesie satysfakcji użytkownikom preferującym wyważone brzmienie. Zadowoleni powinni być za to słuchacze lubiący mocny, sprężysty bas oraz kontrastującą, wyraźną górę.

Średnica jest poprawna, choć nieco schowana. Nie skupia uwagi, tę w większości przyciąga bas, wokale są klarowne, ale trochę brakuje im bliskości i intymnego charakteru. Jeśli oceniać słuchawki zgodnie z nomenklaturą producenta, znowu trzeba by powiedzieć, że analityczność jest tu raczej życzeniowa. Góra potrafi zaskrzeczeć w jaskrawy i nieprzyjemny sposób, dlatego w wokalach niemiło mogą wybrzmieć spółgłoski syczące. Wyraźne soprany wprowadzają za to dużo miejsca dla blach, które brzmią detalicznie i są przyjemnie zróżnicowane. Jeśli natomiast w miksie będzie sporo góry słuchawki z pewnością to wyeksponują i zagrają w nieco przerysowany sposób.

Przestrzeń jest przyzwoita, ale zbyt płaska żeby móc określić ATH-M50 jako sprzęt profesjonalny i analityczny. Brakuje głębi, czuć spore ograniczenia w tym zakresie. Dlatego pięćdziesiątki to swoisty kompromis między słuchawkami o przeznaczeniu profesjonalnym a dobrym sprzętem domowego lub amatorskiego zastosowania. Po jednej stronie jest więc solidna konstrukcja, klasyczny projekt, zestaw akcesoriów (a nie gadżetów), separacja zbliżająca model do profilu studyjnego, po drugiej zaś efektowne, rozrywkowe brzmienie, któremu daleko do monitorowej przezroczystości.

Jak w jednym zdaniu można zatem podsumować ATH-M50? Słuchawki dla DJ, ale raczej nie do studia. Wykręcanie brzmienia na sprzęcie, który tak wysoce „oszukuje” – koloryzuje bas i cechuje się wyraźnie rozrywkową charakterystyką nie ma większego sensu. Być może nie trzeba się przywiązywać do producenckich sugestii, że to właśnie studio jest najlepszym miejscem do stosowania modelu. Praktyka pokazuje, że znacznie lepiej sprawdzi się on jako sprzęt domowego zastosowania, umilający czas przy komputerze, zapewniający moc wrażeń podczas oglądania filmu lub słuchania muzyki.

Galeria

Ocena czyli krytyka AudioKrytyka

zalety

+ bardzo dobra jakość wykonania

+ bogaty zestaw akcesoriów

+ duży zakres ruchu kopuł

+ wygoda użytkowania i transportu

Wady

– wbrew sugestiom producenta: brzmienie rozrywkowe a nie analityczne

– bas dla miłośników niskich tonów

Ocena m50x