fbpx

Recenzja kolumn Klipsch RP-160M

Klipsch to amerykański producent z ponad sześćdziesięcioletnią tradycją, legenda branży audio – nieżyjący już założyciel firmy ma na swoim koncie ponad dwadzieścia patentów. Spadkobiercy kontynuują kierunek obrany przez Paula W. Klipscha, inżynierowie pracujący dla tej marki proponują coraz to nowe rozwiązania, w Monitorach Reference Premiere-160M zastosowano kolejną nowinkę techniczną: hybrydową tubę wysokotonową TRACTRIX.

Dane techniczne

Moc ciągła: 100 W
Moc szczytowa: 400 W
Skuteczność: 95dB @ 2.83V / 1m
Impedancja : 8 Ohm
Pasmo przenoszenia: 43-24000 Hz
Waga:
9,03 kg
Połączenia i styki: Typ gniazda Podwójne / bi-wire / bi-amp
Typ obudowy: Bass-reflex, port Tractrix, tył

Konstrukcja Klipsch RP-160M

Podstawkowe kolumny wykończono w dwóch wariantach kolorystycznych: ebony i cherry (heban i wiśnia), można więc wybierać między ciemną a jasną wersją drewna. Wspomnianą tubę wykonano ze skompresowanej gumy – co ma nieco zmiękczyć wysokie tony a jednocześnie zapewnić szczegółowy przekaz (faktycznie, elastyczność materiału wyraźnie czuć pod palcami). Sam gwizdek jest tytanowy i właśnie ten głośnik to jedna z mocniejszych stron RP-160M. Zadbano także o specyficzny kształt portów bas refleksu, aby zminimalizować zniekształcenia (rozwiązanie w zakresie geometrii firma zastrzegła pod nazwą TRACTRIX HORN).

Jednak uwagę przykuwa przede wszystkim błyszcząca membrana z materiału Cerametallic. Jej miedziany kolor jest wynikiem poddawania aluminium działaniu wysokiej temperatury a kombinacja materiałów (metalu i ceramiki) nadaje membranom, oprócz cech istotnych dla walorów akustycznych kolumn (sztywność, lekkość) także intrygujący wygląd. Na tyle ciekawy, że magnetyczne maskownice dołączone do modelu wydają się niepotrzebnym dodatkiem.

Odsłuch

RP-160M oferują bardzo czytelny, dynamiczny i satysfakcjonujący przekaz nawet w pomieszczeniach, których metraż sugerowałby konieczność zastosowania kolumn podłogowych (trzeba przy tym dodać, że test był przeprowadzany w wygłuszonym, dobrze przystosowanym do odsłuchu, pomieszczeniu). Przegląd różnych gatunków, od symfonicznego rocka, po nowoczesne produkcje pop ukazuje przede wszystkim duże możliwości monitorów w zakresie realizacji złożonych muzycznych planów.

Jak na Klipschach odezwały się konkretne albumy? Six Degrees of Inner Turbulence zespołu Dream Theater to gęste, ale i uporządkowane faktury i właśnie w taki sposób docierają one do uszu słuchacza z modelu RP-160M. U podstawy gitarowych riffów i partii unisono osadzona jest bardzo zróżnicowana brzmieniowo perkusja, która tu ukazuje pełnię swoich możliwości. Oprócz szybkiej, punktowej stopy, pojawiają się wszelkie niuanse, wysokość dźwięku tomów, wybrzmienia poszczególnych blach, wyraźnie zrealizowane jest też przestrzenne umiejscowienie kolejnych instrumentów rozbudowanego zestawu Mike’a Portnoy’a. Na tak bogatym fundamencie z właściwą separacją odzywają się gitarowe unisona, przekaz nie traci klarowności nawet w przypadku współbrzmienia syntezatorów, basu i gitar, dwa ostatnie instrumenty (niejednokrotnie wykonujące ten sam przebieg melodyczny w oktawie) pozostają czytelne i wyraźnie słyszalne, nie gubią się w natłoku dźwięków.

High Times Jamiroquai – formacji znanej z energetycznych groove’ów – to dynamiczny, pulsujący, dobrze kontrolowany bas, który zapewnia przebojom brytyjskiej grupy odpowiednią dawkę mocy. Nie jest to dźwięk masywny, ciężki, wykazujący tendencji do dominowania pozostałych częstotliwości. Klarowne, solidnie osadzone i bardzo dobrze kontrolowane niskie tony znakomicie dopełnia scena, dająca duże pole do popisu instrumentom smyczkowym, ukazująca detale aranżacji i samego miksu. Pomimo pewnej surowości, jaka cechuje monitory, przekaz jest angażujący i dobrze spojony. Miejscami – nie tylko w przypadku tego albumu – pojawiają się sybilanty, ale wiele zależy od realizacji konkretnego utworu, słychać, że niektóre wybycia czy szumy są często wynikiem błędu w sztuce realizatorskiej niż przewinieniem samych kolumn.

Dwupłytowy album The Fragile Nine Inch Nails to płyta zróżnicowana stylistycznie – połączenie instrumentów akustycznych, elektroniki, industrialnych brzmień. A to wszystko z dynamiką zmieniającą się jak w kalejdoskopie, od delikatnego fortepianu i szeptu Trenta Reznora, po mocne, rockowe uderzenie okraszone tekstem wykrzykiwanym przez wokalistę. Ze wszystkimi trudnościami, jakich może nastręczać połączenie syntezatorowego, nisko schodzącego basu, wiolonczeli, trąbki i ostrych gitar, RP-160M radzą sobie znakomicie. Głos pozostaje czytelny, niezwykle bliski, źródła pozorne są uporządkowane i tworzą ciekawą przestrzeń, pozwalającą śledzić rozbudowane plany dźwiękowe.

Symfonia Es-dur Igora Strawińskiego zaprezentowała przejrzystą strukturę całości, z dobrze oddanym zróżnicowaniem dynamicznym przekazu. Dla miłośników niskiego pomruku charakterystycznego dla części instrumentów sekcji smyczkowej faktura może być odbierana jako zbyt odchudzona. W innych, wokalno-instrumentalnych utworach kompozytora, głosy wyraźnie plasują się na tle orkiestry, są bardzo bliskie i niezwykle naturalne. Także inne odsłuchiwane albumy, niezależnie od gatunku, oferują bezpośredni kontakt z głosem, co z pewnością docenią słuchacze koncentrujący się na partiach wokalnych.

Czy są zatem słabe strony RP-160M? Choć ucho z pewnością można wykształcić i nauczyć je np. analitycznego słuchania, to jednak satysfakcja z odbioru muzyki pozostaje kwestią indywidualnych preferencji. Dlatego niektórzy melomani uznają Klipsche za dość ostre i surowe, wymagające ocieplenia. Nie bez znaczenia dla ostatecznego brzmienia będzie oczywiście konfiguracja, w jakiej pojawią się te monitory. Dlatego nawet, gdy pierwsze wrażenie podczas odsłuchu nie rzuci na kolana, warto poeksperymentować i poszukać dla nich odpowiedniego towarzystwa. RP-160M mają bowiem wiele za zaoferowania.

ocena editionS